Translate this chapters to another language !

niedziela, 29 lipca 2012

It's gonna be today part III (Chaper VII)

Hej :)
Teraz rozdziały nie będą się pojawiały tak często, bo całe dnie spędzam na stadninie, opiekuję się końmi, potem lecę szybko wyprowadzic moje psiaki, potem basen i dopiero koło 10.00 -11.00 mam czas wziąść sie za pisanie. No, ale postaram się :D


<Oczami One Direction>

- Louis ! Gdzie jest moje lusterko ?! - wołał Zayn rozpaczliwie próbując stworzyć swoją perfekcyjną fryzurę bez przeglądania się. Nadaremnie. Wiedział, że jego ulubiony przedmiot zwany pieszczotliwie "Pussy" (xd) zwinął nie kto inny, jak wielbiciel marchewek, szanowny pan Louis Tomlinson.
- Louis, ja nie żartuję ! Oddaj mi moje Pussy, ALE JUŻ ! - wydarł się po raz kolejny Zayn, waląc w drzwi do garderoby Lou, który najpierw cicho, a potem już otwarcie chichotał podtrzymując je razem z Harrym.
- Pussy ?! Pussy ?! - zawołał tym razem oburzony Hazza - ten słowo jest zarezerwowane dla mnie!
- Ty mi podsunąłeś ten pomysł - przyznał Zayn, nadal dobijając się do drzwi.

Niall siedział na kanapie w pokoju i zajadając popcorn z zainteresowaniem obserwował poczynania coraz bardziej wściekłego i czerwonego Malika.

- Zayn, jeśli chcesz pożyczę Ci moje...- zaproponował, nagle odczuwszy potrzebę pomocy bliźniemu w potrzebie.
- Przecież Ty nie masz lusterka - przyjaciel spojrzał na niego z politowaniem.
- Ależ mam ! - oburzył się blondasek - i Ty w sumie też ! W swojej własnej garderobie, takie duże ! - dokończył dumny z siebie Niall wpychając do ust całą garść popcornu.
- To nie to samo - upierał się Malik - Pussy przynosi mi szczęście. Potrzebuję go ! Louis ! Louis ! LOUIS !!!

- Co to za wrzaski ?! - spytał z wyrzutem Daddy, wchodząc do pokoju. Jednym rzutem oka ocenił sytuację - prawie płaczący Zayn z szopą na głowie, który niemal roznosił drzwi do garderoby Louisa, Hazza i złoczyńca zaśmiewający się za nimi i Nialler oglądający tę scenę z takim zainteresowaniem, jakby była to kolejna telenowela, które skrycie uwielbiał.

- Znowu ? - jęknął cicho. Usłyszawszy jeszcze głośniejsze śmiechy, sam również nie mógł powstrzymać się od pokazania ząbków, jednak szybko je zakrył, widząc mordercze spojrzenie Zayna.
Westchnął i podszedł do mulata.

-Louis oddaj Zaynowi jego lusterko. Hazza ubierz się, wiem, że znowu latasz jak Cię Bozia stworzyła, ale zaraz mamy próbę dźwiękową i spotkanie z fanami, musisz jakoś wyglądać, żeby spodobać się naszym dziewczynom...

- Myślę, że tak jak teraz spodobałbym się im najbardziej - mruknął zalotnie Harry. Lou wybuchnął śmiechem.

- Taak, ja też tak myślę, ale nie chcemy, żeby któraś zemdlała - uciął dyskusję Liam - Niall nie jedz tyle popcornu, wiesz, że masz po nim straszne gazy...

- Gdyby nie ten dech, to by człowiek zdechł - wyszczerzył się blondyn.

- Taak, ale nie chcemy, żeby ktoś zaczadział. No już, już, ruszać się ! - klasnął w dłonie, a reszta, jak na komendę zaczęła wykonywać jego polecenia.

- Ciekawe czy tym razem trafimy na jakieś ślicznotki - zagadnął Harry Louisa, który już oddał lusterko Zaynowi, przdtem oczywiście udawając, że je upuszcza.

- Nie wiem, ja mam Eleanor, inne mi do szczęścia niepotrzebne - wzruszył ramionami Tomlinson.

- Straszny maruda się z Ciebie zrobił Lou - jęknął loczek kręcąc głową.

- Po prostu nie jestem takim playboyem jak ty.

- I wiele na tym tracisz - jego przyjaciel pokazał ząbki i szturchnął go porozumiewawczo w ramię.


< W pokoju, w którym zebrały się fanki>

Szmer narastał. Godzina, w której chłopcy mieli przybyć na salę szybko się zbilżała, zostało już tylko kilka minut. Chociaż dla spragnionych widoku swoich idoli fanek, czas dłużył się niemiłosiernie. Wiele z nich strasznie się denerwowało - obgryzały paznokcie, głośno rozmawiały, chodziły po pomieszczeniu, wyginały palce, nerwowo chichotały, a nawet płakały.

Cornelia wygodnie rozsiadła się w fotelu cały czas rozmyślając o tym, co powiedziała jej Sylwia. Tuż obok Gabriela podskakiwała na siedzieniu, przytupywała nogami i co chwila się wachlowała.

Nagły wrzask wwiercił się w uszy Corny boleśnie uświadamiając jej, że wyczekiwana przez wszystkich chwila wreszcie nadeszła. Jęknęła cicho i zakryła uszy dłońmi. Jej przyjaciółka też krzyczała z całych sił, skacząc w rytm puszczonej WMYB.

"Cholera jasna, po co ja się na to zgodziłam" wyrzucała sobie Cornelia, gdy kolejna rozchisteryzowana fanka rzuciła się na podłogę z płaczem, przy okazji uderzając ją w kolano.

Chłopcy uśmiechając się weszli do sali i pomachali zebranym Directioners. Jako pierwszy zabrał głos Liam :

- Cześć wszystkim ! Wiem, że długo na nas czekaliście...

- ... ale wierzcie mi było warto - wszedł mu w słowo Harry.

- ...ale nareszcie udało nam się dogadać  z wszystkimi i jesteśmy  w Polsce. Wiemy, że mam tu dużo fanek i fanów, jak widzę - uśmiechnął się uroczo Payne - dlatego staraliśmy się namówić naszych managerów na przyjazd tutaj.

- Bardzo się cieszymy. Słyszałem, że w Polsce macie bardzo smaczne jedzenie i duże porcje. Czy to prawda ? - spytał z nadzieją Niall.

W ogólnym wrzasku, jaki powstał po tym zdaniu, na pewno nie zrozumiał ani słowa.

Louis podniósł rękę, dając znak, że chce coś powiedzieć i fani uciszyli się. Słychać było tylko ciche łkanie wzruszonych Directionerek.

- Jak wiecie, mój dziadek kiedyś mieszkał w Polsce, dlatego moim marzeniem było odwiedzić ten kraj, bo pobyt tutaj znaczył dla niego bardzo wiele. Chciałem poznać Polaków, bo słyszałem o nich same dobre rzeczy i nareszcie mam okazję. Żałuję tylko, że nie mogłem zabrać ze sobą dziadka, ale ostatnio źle się czuje.

Zaraz został zasypany pytaniami przez Directionerki, zaniepokojone zdrowiem starszego Tomlinsona. Lou starał się na nie odpowiadać w miarę możliwości, ale wyraźnie nie dawał rady. Z opresji wybawił go Harry, który zaczął:

- Ja też jestem zadowolony, że tu przyjechaliśmy. Dostałem wiele zdjęć od dziewczyn z Polski i muszę przyznać, że Polki są śliczne - uśmiechnął się zniewalająco.

Tym razem krzyki były jeszcze głośniejsze, a kilka dziewczyn zaczęło wyciągać ręce w stronę Hazzy. Zaraz jednak pojawili się ochroniarze, którzy delikatnie, aczkolwiek stanowczo pokazali, że tak się robić nie powinno.

- Ja też Was witam - zaczął cicho Zayn - wiem, że byliście bardzo zaangażowani, że nas wspieraliście i za to dziękujemy. Mamy nadzieję, że uda nam się jakoś odwdzięczyć i, że będziecie się dobrze bawić na naszym koncercie.

Wtedy melodia zmieniła się, chłopcy wzięli w ręce  mikrofony i zaczęli śpiewać One Thing. Wszyscy obecni zaczęli tańczyć i krzyczeć z radości, robiąc idolom za chórki.

Wszyscy oprócz jednej osoby.

Cornelia nadal siedziała na kanapie w tej samej pozycji, opuściła jedynie ręce, obawiając się, że uznają za niegrzeczne zatykanie uszu podczas gdy członkowie One Direction śpiewają.

Ale te dziewczyny tak strasznie się darły. Po jaką jasną....? Co im to daje ?! Chyba tylko przyspieszoną głuchotę na starość.

Po chwili jednak dała się ponieść muzyce. Przypominało jej się, jak bardzo lubiła, ba kochała śpiewać. Wszyscy twierdzili, że ma talent, że powinna go wykorzystać, ale ostatnie wydarzenia sprawiły, że przestała mieć ochotę na jakikolwiek kontakt ze śpiewem, bo to kojarzyło się z NIM.

Jej nogi aż rwały się do tańca razem ze wszystkimi, ale wstyd wziął górę nad namiętnością. Obawiała się, że Ci ludzie ją wyśmieją, że nie jest wystarczająco dobra w tańcu, żeby wstać i pokazać co potrafi...

<Oczami One Direction>

Było wspaniale. Cały tłum tańczył i śpiewał razem z nimi. Cały tłum, oprócz tej jednej dziewczyny.

"Jest taka śliczna" pomyślał Zayn "Taka śliczna, a jednocześnie taka smutna, taka przybita." Poczuł, że musi coś zrobić, żeby zobaczyć uśmiech na jej twarzy, żeby jej oczy przestały być pełne rozpaczy, żeby na nowo zaczęło tlić się w niej życie. Już chciał ruszyć w stronę brunetki, gdy uprzedził go Harry. Malik poczuł wszeograniające rozaczarowanie, niemal złość na przyjaciela, że znowu był pierwszy. A jednocześnie chciał chronić tę dzieczynę przed Hazzą, przed jego gierkami i flirtami, przed wykorzystaniem i porzuceniem, czyli wszystkim, przez co przechodziła każda nowa partnerka loczka. Na razie nie mógł jednak nic zrobić, bo właśnie nadszedł czas na jego solówkę.

Harry torował sobie drogę przez tłum. Wiele dziewczyn zaczęło wyciągać w jego stronę ręce, chciały dotknąć choćby skrawka jego koszuli. Rozdawał uśmiechy na prawo i lewo, ale cały czas zmierzał  stronę kanapy, na której siedziała ONA.

Była...piękna. Miała niespotykaną urodę - rzadko trafiało się, żeby brunetka miała niebieskie oczy, okolone czarnymi jak smoła i nieziemsko długimi rzęsami. I jej rysy twarzy...był idealnie wymiarowe, jakby dopracowane w każdym calu. Już jej uroda sprawiła, że Harry był zainteresowany bliższą znajomością.

Ale nie tylko. Fascynowała go jej postawa. Była taka...dzika, jakby nie czuła się dobrze w takim tłumie. Widział też wyraźnie, że coś ją gryzie, że nie jest taka jak inne. Nie interesowali ją oni, była zamknięta  w swoim własnym świecie, który widocznie ją przerażał.
Zastanawiał się, dlaczego więc  tu przyszła ?

Wreszcie dotarł do celu. Usiadł obok niej, a ona przestraszona otworzyła oczy.

To co w nich zobaczył przeraziło go i wiedział, że zapamięta ich wyraz do końca życia.

Ziała  z nich pustka, jakaś bezdenna rozpacz, której nikt nie mógł ukoić. Nie wiedział co się stało, co  sprawiło, że tak młoda osoba wyglądała, jakby miała za sobą już całe życie. Dostrzegł też strach. Bała się go, nie wiedziała czego od niej chce.

Delikatnie kiwnął głową. Na ten znak kilku ochroniarzy wyrosło jak spod ziemi i zastawiło kanapę przed wścibskimi i zazdrosnymi fankami.

Teraz dziewczyna była wyraźnie przerażona i zaczęła rozglądać się wokół, jakby szukając dorgi ucieczki. Gdy jej nie znalazła jeszcze raz zamknęła oczy, jakby próbując sobie wmówić, że gdy je otworzy, jego już tu nie będzie.

Jej życznie nie spełniło się. Był tu nadal, siedział obok niej i uśmiechał się.

- Cześć. Jestem Harry. Harry Styles


<Oczami Corny>

Czego on ode mnie chciał ? Dlaczego tu przyszedł ? Czyżby też chciał się ze mnie ponabijać ?

Podobne myśli szybko przelatywały przez głowę Corneli, podczas gdy jej dawne zauroczenie uśmiechało się do niej słodko.

- Cześć. Jestem Harry. Harry Styles - usłyszała. Przecież wiedziała kim on jest. Czemu do cholery on się jej przedstawia ?!

- Wiem, kim jesteś - palnęła, zanim pomyślała i zawstydziała się, bo zabrzmiało to bardziej odpychająco niż by chciała.

Ale chłopak tylko znowu uśmiechnął się przyjaźnie i stwierdził :

- Tak się właśnie zastanawiałem, czy znasz nasz zespół. Bo wiesz...siedzisz tu sama i jesteś...no jesteś smutna. Widzę, że nie bawisz się dobrze. Myślałem, że przyszłaś tu wbrew swojej woli, na przykład, żeby wesprzeć koleżankę, ale nie masz pojęcia, kim jesteśmy.

- To nieprawda - zaprzeczyła Cornelia - znaczy po części prawda. Znam wasz zespół, ale rzeczywiście przyszłam tu po to, aby moja przyjaciółka nie zemdlała z wrażenia, że was widzi.

Harry lekko posmutniał.

- To znaczy, że nie jesteś moją...znaczy naszą fanką ? - spytał

Zrobiło jej się go żal. Wydawał się zmartwiony faktem, że źle się tu czuje i nie lubi ich muzyki.

- Nie mogę powiedzieć, że nie jestem - zaczęła ostrożnie - kiedyś...kiedyś byłam.

- Co się stało, że teraz nie jesteś ?

Corny zamknęła oczy i zebrała w sobie całą siłę, żeby odepchnąć bolesne wspomnienia.

- Powiedziałem coś nie tak ?  - zmieszał się loczek.

- Nie o to chodzi - zaprzeczyła - po prostu...zdarzyło się wiele rzeczy, które to zmieniły. Ja się zmieniłam - szepnęła cicho.

- Więc jakiej muzyki teraz słuchasz ? zapytał Harry, próbując zmienić temat.

- Nie słucham muzyki. W ogóle. Źle mi się kojarzy - westchnęła Corny. Czuła się skrępowana tą rozmową. Nie rozumiała, czemu ta słynna gwiazda podeszła właśnie do niej i czego tak właściwie od niej chce.

Harry poczuł się dziwnie. To nie było normalne. Ta dziewczyna nie była taka jak wszystkie, była inna. To go fascynowało, podkręcało jeszcze ochotę na poznanie jej bliżej, poznanie jej tajemnicy, ale przede wszystkim pragnął jej pomóc. Pragnął przepędzić ten smutek z jej oczu, sprawić, by znowu się uśmiechała.

- Dlaczego nie tańczysz ?

- Szczerze ? Wstydzę się - powiedziała cicho Corny. Nie wiedziała czemu mówi to wszystko Harry'emu Stylesowi. Onieśmielał ją , nie tylko ze względu na to, że był światowej sławy gwiazdą, ale przede wszystkim dlatego, że kiedyś bardzo jej się podobał i choć nie chciała tego przyznać, nadal nie mogła się oprzeć jego uśmiechowi. Nie potrafiła potraktować go chłodno, aby zrezygnował z dalszych pytań. Po prostu nie była  w stanie.

- Daj spokój - prychnął Hazza. Po czym zmrużył oczy i uśmiechnął się figlarnie - mi chyba nie odmówisz ? - wyciągnął w jej kierunku rękę.

- A i owszem - odparła brunetka, delikatnie się czerwieniąc.

Właśnie wtedy usłyszeli nową melodię, a Liam zaczął swoją zwrotkę w WMYB.

Harry uśmiechnął się szeroko i gdy jego przyjaciel skończył swoją część, chwycił mocno mikrofon i patrząc na Corny zaczął śpiewać :

   Everyone  alse in the room can see it
  Everyone alse but you...

Wtedy drugą ręką mocno złapał dłoń Corneli i wyciągnął ją na parkiet, po czym cały czas śpiewając obrócił ją kilka raz. Widział, że się boi i chce się wyrwać i uciec, ale przyciągnął ją do siebie i mocno przytrzymał szepcząc :

- Spokojnie. Jestem przy Tobie. Nic złego się nie stanie, obiecuję Ci to. Ze mną jesteś bezpieczna. Obiecuję, że nic Ci się nie stanie. Zaufaj mi.

Poczuł jak jej mięśnie delikatnie się rozluźniają. Przestała się wyrywać i spojrzała na niego badawczo, jakby próbując zorientować się, ile z słów, które powiedział jest prawdą.
Zrobił najbardziej niewinną minę, jaką potrafił i wydawało się, że ją przekonał. Ale opuściła głowę, wyraźnie zrezygnowana.
Hazza tak łatwo się nie poddał. Gdy przyszła kolej na jego solówkę, delikatnie podniósł jej podbródek, zmuszając ją tym samym, by na niego spojrzała i zaśpiewał patrząc jej w oczy :

 Baby you light up my world like nobody ale
The way that you flip ypur hair gets me overhelmed
But when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't know
You don't know you're beautiful !

Widział łzy, które znikąd pojawiły się w jej oczach. Ale potem delikatnie się uśmiechnęła i gdy piosenka się skończyła uwolniła się z jego ramion i odeszła do czekającej na nią rudej, pełnej życia istotki, która nie mogła wytrzymać i podekscytowana aż podskakiwała  w miejscu.

Zaraz otoczyły je inne fanki, które krzycząc i płacząc gratulowały brunetce. Oczywiście znalazło się też kilka, które były wściekłe, że nie wybrał właśnie ich, ale nimi zajęła się ochrona. A on nadal patrzył na tą dziewczynę, która intrygowała go jak żadna inna i która wyzwoliła  w nim uczucia, o które nawet się nie podejrzewał.
Ona również na niego spojrzała. Ich oczy spotkały się na jedną krótką chwilę, zbyt krótką, by mogli przekazać sobie wszystko co chcieli.



 




wtorek, 24 lipca 2012

It's gotta be today part II (Chapter VI)

Dzisiaj rozdział króciutki i trochę głupi, bo nie mam weny. Nie jestem  z niego zadowolona. Ale chciałam wam coś podarować, z okazji tego, ze wczoraj były urodziny naszego kochanego zespołu ! One Dircection mają już 2 lata ! 2 lata ! Jak świętowaliście ?! Ja wypiłam osobiście kieliszek szampana i odsłuchałam wszystkie piosenki z X-Factora i Up All Night. Oczywiście mój nadgarstek zdobi znak nieskończoności z napisem DIrectioner <3

Dobra już nie zanudzam. Czytajcie!


- O Boże, o Boże, o mój Boże, o rany, jejciu, Boże  mój, Najświętsza  Panienko zaraz ich spotkam…- mamrotała Gabriela przestępując  z nogi na nogę i nie mogąc się opanować. Cornelia  patrzyła na przyjaciółkę  z  uśmiechem. Sama jednak nie czuła podekscytowania. Znowu złapała ją chandra. Doszło nawet do tego, że nie chciała pójść na próbę:

- Gab, wybacz, ale a chyba nie pójdę … - zaczęła cicho. Po chwili odsunęła telefon od ucha, bo wrzask po drugiej stronie był ogłuszający.

Tego dnia Cornelia pokłóciła się z mamą. Nie chciała jeść. Znowu…

- Tory przecież zawsze nam zależało, żeby ich zobaczyć, teraz mamy szansę, przecież to bilety VIP rozumiesz co to znaczy ? Spotkamy ich na żywo, zrobimy sobie  z nimi zdjęcia, dostaniemy autografy… - Gabriela trajkotała dalej.

Cornelia spojrzała na swoją ścianę. Zostało na niej tylko kilka plakatów, bo kiedyś w napadzie złości większość zerwała.  Jej wzrok zatrzymał się na jednym, który szczególnie ubóstwiała:

 


Hazza.

To on był tym, którego głos ją zniewalał. Uwielbiała jego rockowe brzmienie, charakterystyczną chrypkę. Przez długi czas, kiedy wszystko było  w porządku, kiedy ona i Gab  szalały na punkcie 1D była nim zauroczona. Zachwycały ją jego loki, dołeczki w policzkach i te hipnotyzujące zielone oczy. Niemały wpływ na jej uczucia miały też wszystkie filmiki na youtube z jego udziałem – wydawał jej się zabawny, troskliwy i  miły.

- I będzie tam Sylwia, pamiętasz ? – kontynuowała Gab- nie mów, że nie chcesz utrzeć jej nosa! Patrz – ona myśli, że nas tam nie będzie, a tu my, bach! – pojawiamy się,  a jej szczęka opada i się wkurza… no daj spokój Tory, nie chcesz zobaczyć, jak się wścieka ? No i przede wszystkim… przecież zawsze chciałaś  poznać Harry’ego – zakończyła Gabriela i uśmiechnęła  się cwano.

Cornelia jeszcze raz zerknęła na plakat. W jej sercu  pojawiła się słaba  namiastka dawnych uczuć.

Hazza.

Potem wyobraziła sobie wściekłą Sylwię i delikatnie się uśmiechnęła. Ten widok był wart wiele.

- Cornelia ? – zapytała niepewnie Gab, nie słysząc w słuchawce odzewu – proszę cię, jedź ze mną.  Wiesz, że sama nie dam rady… - jej głos lekko się załamał.

Corny ocknęła się z  zamyślenia i przysunęła telefon do ucha :

- Spokojnie, Gabby. Przyjedź po mnie o 15.

Dziki wrzask w słuchawce spowodował, że znowu musiała odsunąć ją od ucha.

***

- Gab, spokojnie – Corny próbowała  zmniejszyć zdenerwowanie przyjaciółki – oddychaj !

Razem czekały w  pokoju, do którego zapraszano wszystkie dziewczyny (trafiło się też 2 chłopaków), które miały bilety upoważniające do spotkania z gwiazdorami. Sylwii jeszcze nie było.

Teraz również Cornelia zaczęła się denerwować. Nie wiedziała czego się spodziewać. Zerknęła szybko na swój strój, sprawdzając czy nie jest czymś ubrudzony:




Zdecydowała się na prostotę. Nie zależało jej na świetnym wyglądzie. Robiła to dla Gab, która wyglądała prześlicznie :




Gab zauważyła, że jej przyjaciółka spogląda z zadumą na swój strój i cicho stwierdziła:

- Mówiłam Ci, żebyś ubrała się bardziej stosownie !

Cornelia zachichotała:

- Czyli jak ? Tak jak ona ? – kiwnęła głową w stronę wejścia do pomieszczenia. Stała w nim Sylwia władczo rozglądając się dookoła. Była ubrana w śliczną, jednak bardzo krótką sukienkę:




- O ja cię nie mogę – jęknęła Gabriela – czy ona nie ma wstydu  ? Przecież ta kiecka ledwo zakrywa jej tyłek ! Jak jej mama mogła pozwolić wyjść w  takim stroju ?

- Nie wiem – wzruszyła ramionami Corny uśmiechając się pod nosem – ale zaraz zobaczy NAS…

Chwilkę później jej przepowiednia się spełniła.  Wzrok  Sylwii wreszcie  spoczął na koleżankach. Wytrzeszczyła oczy  i zacisnęła usta, a jej twarz zaczęła się robić niebezpiecznie czerwona.  Gabriela uśmiechnęła się drwiąco i pomachała jej. Wtedy Sylwia ruszyła w ich stronę, głośno tupiąc obcasami.

- Co WY tu robicie ? – syknęła.

- To samo co ty. Czekamy na naszych idoli – powiedziała wesoło Gabriela.

- Ile czasu musiałaś sprzątać dom Crony, żeby jej ojciec dał ci ten bilet ? – warknęła Sylwia.

Gabriela zaczerwieniła się ze złości i zacisnęła pięści. Już zaczęła podnosić się z miejsca, ale Corny szybko złapała ją za rękę i pociągnęła  w dół.

- Dla twojej wiadomości, to dzięki tacie Gab mamy te bilety – oznajmiła chłodno – a co się tyczy Ciebie… to przecież nie bar przebierańców prawda ? Więc może wyjaśnisz nam, dlaczego przebrałaś się za panienkę lekkich obyczajów ?

- Ty mała, wredna  kujonko.  Zazdrościsz mi figury i sukienki, co ?! Też chciałabyś wyglądać tak, jak ja. Niedoczekanie !  Nieważne co byś zrobiła na zawsze pozostaniesz zakompleksioną szarą myszką, którą chłopak zdradził dla pierwszej lepszej, która się nim zainteresowała, bo Ty nie potrafiłaś  go zaspokoić ! Swoją drogą nie powinnaś teraz siedzieć w domu i wypłakiwać sobie oczu, ciąć się czy co tam jeszcze robiłaś ? Szczerze ? – po raz drugi tego dnia przybliżyła swoją twarz do twarzy Corny – mogłaś sobie podciąć te żyły, kiedy miałaś okazję. Nikt by tu po Tobie nie płakał ani nie tęsknił, nawet Twoi rodzice ! – to powiedziawszy, zarzuciła włosami, trafiając zszokowaną Gabrielę w twarz, odwróciła się na pięcie i odeszła.

Cornelia siedziała jak sparaliżowana, czując łzy zbierające się pod powiekami. Jak ona mogła być tak okrutna ?! Milion pytań w ułamku sekundy przepłynęło przez jej głowę.

Czy naprawdę nikt nie przejąłby się, gdybym popełniła samobójstwo ?

Może rzeczywiście powinnam to zrobić…

Skąd ona wie, że się cięłam ?

Czy naprawdę Maćkowi było ze mną źle ?

Nie powinnam była tu przychodzić ! Ona ma rację, ja się do tego nie nadaję, to nie jest mój świat…

Nawet nie zorientowała się kiedy wstała. Poczuła jedynie rękę Gabrieli na swoim nadgarstku, gdy ta zmusiła ją, by z powrotem usiadła.

- To nie był dobry pomysł. Przyjście tutaj – szepnęła Cornelia walcząc ze łzami.

- Ciii, kochanie, ciiii. Już dobrze. Nie przejmuj się tą kretynką – Gab przytuliła Corny. Aż cała drżała ze złości. Gdyby nie była potrzebna teraz przyjaciółce, Sylwia już dawno zostałaby wytargana za włosy.

- Ona ma rację – załkała cicho Tory – to nie jest moje miejsce, Gab, ja powinnam teraz siedzieć  w domu…

- Nieprawda !  Ona powiedziała to tylko po to, żeby Ci dopiec Tory ! Naprawdę chcesz dać jej tą satysfakcję ?!

Cornelia spojrzała na Gab załzawionymi oczami. W zielonych dostrzegła smutek i współczucie, ale przede wszystkim wściekłość i determinację.

- Nie – powiedziała cicho.

- Więc zostań ze mną.

sobota, 21 lipca 2012

It's gonna be today part I (Chapter 5)

No i mamy kolejny :)



To już dzisiaj.

Cornelia otworzyła oczy i delikatnie się uśmiechnęła. Ta myśl napełniła ją pewnym optymizmem.  Powoli  wracała do siebie, ale nadal były momenty, w których miała dość życia, siebie, wszystkiego, momenty zwątpienia i złamania, kiedy jedyna rzeczą jaką chciała zrobić było zakończenie tego cierpienia.

Ostatni dzień  szkoły. Szczęśliwie tego roku w Polsce odbywały się Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej i  prezydent miasta postanowił umilić uczniom ten czas i zwolnić ich z zajęć  szkolnych (Tak wiem, troszkę sobie podkoloryzowałam, tak naprawdę to kochany pan prezydent na taki mądry pomysł nie wpadł  xd)

Gabriela twierdziła, że to fantastycznie, że koncert zbiega się z końcem roku – w ten sposób mamy podwójną radość, mówiła.  Corny nie była specjalnie zachwycona zakończeniem  szkoły – gdy do niej chodziła mogła zająć swoje myśli nauką, pracą domową, pracą w szkolnym teatrze i radiowęźle.  Wakacje oznaczały więcej czasu na rozmyślania, a co za tym szło na kolejne ataki smutku i płaczu.  Nie była na to gotowa.  Rodzice planowali wyjechać  z nią gdzieś za granicę, ale ona nawet nie chciała o tym słyszeć. Spędzić 2 tygodnie z wiecznie narzekającą  matką, z jej pełnymi pretensji wypowiedziami , upominaniem i krzykami ? Czy z wiecznie milczącym zajętym prowadzeniem jednej z największych firm na świecie ojcem ? Pewnie oboje zaraz po przyjeździe do ośrodka dostaliby ważne telefony i  okazałoby się, że akurat  w tym kraju mają nowe interesy, inwestycje. Cóż za zbieg okoliczności !

Ona jak zwykle zostałaby sama  skazana na wspominanie przeszłości  i ten ból, ból który nie chciał jej opuścić.  Jednak jeszcze gorsze było to cholerne poczucie winy,  które towarzyszyło jej na każdym kroku, którego nie mogła się pozbyć, które nękało ją dniem i nocą i powodowało, że budziła się z krzykiem   z kolejnego koszmaru.

Dziewczyna westchnęła ciężko i  podniosła się   z łóżka. Szybko je pościeliła i poszła się umyć. Jak zwykle wzięła prysznic, potem zrobiła toaletę twarzy. Delikatnie podkreśliła oczy i wyszła z łazienki.

Matka już czekała na nią w kuchni, niecierpliwie tupiąc nogą.

- Pośpiesz się, Cornelia, mam dzisiaj ważne spotkanie.

- Ale przecież… - zaczęła dziewczyna.

- Poczekaj…-  Pani Flasz  z ogromnej torby wykonanej ze skóry aligatora wyciągnęła dzwoniącą komórkę – Tak Fabian ?  No chyba sobie żartujesz !  To niemożliwe…

Matka wyszła trzymając cały czas przy uchu nieodłączny telefon. Corny westchnęła i nałożyła sobie malutką porcję płatków i dolała pół szklanki mleka 0%. Szybko wepchnęła  w siebie śniadanie i poszła się ubrać.

{http://katee.bloblo.pl/zdjecie/206046#zdjecie – tak wyobrażam sobie sukienkę Corny, sorki, że w taki sposób, ale piszę w Wordzie J }

- Mamo powinnyśmy już jechać – powiedziała Cornelia cicho wchodząc do pokoju rodziców.

Matka spojrzała na nią nieprzytomnie i wstała mamrocząc coś do telefonu. Ręką wskazała Corny drzwi i wręczyła klucze. Sama szybko ruszyła  w stronę ogromnego podjazdu, na którym stał kabriolet (nie wiem czy tak się to pisze xd) bmw.

- Wiesz Fabian, muszę w końcu zmienić  ten samochód, strasznie mnie denerwuje.  A  poza tym jest już przestarzały. Ile ma ? A ja wiem, z 4 miesiące ? Tak, ten mój czarny. Chciałbyś go kupić ? To się świetnie składa…

Cornelia   zamknęła drzwi nie zwracając uwagi na konwersacje matki. Przyzwyczaiła się, że rodzicielka lubi szastać pieniędzmi i z dumą prezentować nowe nabytki. W końcu miejsce w czołówce najbogatszych Polaków do czegoś zobowiązywało.

Corny wgramoliła się do samochodu uważając, żeby nie pognieść sukienki. Jej matka zakończyła rozmowę i  szybko wyprowadziła samochód z przed domu. 

Do szkoły nie miała daleko, jakieś 5 minut drogi autem.  Tym razem Corny nawet nie pożegnała się z matką, tylko szybko wyskoczyła i rozejrzała się w poszukiwaniu Gabrieli.

Niestety nigdzie nie było widać przyjaciółki, za to w kącie zauważyła Sylwię razem ze swoją paczką. Spochmurniała, gdy zauważyła, że ich klika kieruje się w jej stronę.

- Cześć, Crony – powiedziała słodko Sylwia

-  Witaj – odpowiedziała Cornelia bez entuzjazmu.

- Czy ty wiesz moja droga, jakie wielkie wydarzenie ma miejsce tego dnia ?

- Koniec  szkoły ? – mruknęła Corny  nadal rozglądając się za Gabrielą.

- Taaa, to też – machnęła ręką Sylwia – chodzi mi o koncert pewnego zespołu…

Uzyskała co chciała. Cornelia spojrzała na nią ze zdziwieniem.

-  Tak, tak moja droga, mam bilety VIP  na koncert  1D.  I wiesz co ? Wybieram się – Sylwia pochyliła się nad nią nisko i szepnęła – jak myślisz, który z nich najlepiej by do mnie pasował ? Bo ja obstawiam Harry’ego albo Zayna. Obaj są tacy słodziutcy. Ciekawe, który z nich ulegnie mojemu nieodpartemu urokowi  osobistemu ? 

- Sylwia, czyżbyś zmieniła orientację ? – rozległ się obok dźwięczny głos. Corny odetchnęła z ulgą, a blondynka szybko  się poderwała.

- O czym Ty gadasz ? – syknęła do Gabrieli.  Ta tylko uśmiechnęła się drwiąco i odpowiedziała :

- Kochana widziałam, jak  podrywasz moją Tory. Uważaj, bo zrobię się zazdrosna – kilka osób w pobliżu zachichotało. Sylwia oblała się rumieńcem i przerzuciła sobie włosy na drugie ramię.

- Oj zrobisz się zazdrosna – warknęła – poczekamy tylko do dzisiejszego wieczoru.  Mam coś na co Ciebie na pewno nie byłoby stać.

Gabriela zaczerwieniła się ze złości, wiedząc, do czego Sylwia pije. Jej rodzina nie była tak bogata, jak Corny czy panny Dąbrowej.

- O czym ona mówiła ? – zapytała Gabriela mrużąc oczy.

- O koncercie  1D. Wygląda na to, że ona również zdobyła bilety VIP – wzruszyła ramionami Corny

- Chciałaś chyba powiedzieć: jej tatuś – parsknęła Gabriela i zaczęła mruczeć pod nosem  epitety, którymi określała Sylwię. Cornelia z rozbawieniem słuchała  monologu przyjaciółki, ciągnąc ją w stronę Sali gimnastycznej.

Ceremonia przebiegła szybko i sprawnie. Cornelia, jak co roku osiągnęła wysokie wyniki w nauce – średniej 5.2 w pierwszej klasie liceum zazdrościli jej nawet starsi uczniowie. Tak jak kilkoro innych szczęśliwców na oczach całej szkoły otrzymała od dyrektorki świadectwo i prezent – ogromną książkę dotyczącą rozwoju kręgowców (była na profilu biologiczno-chemicznym).

- Nareszcie koniec – Gabriela dała upust swojej radości na całe gardło wykrzykując to zdanie. Kilku nauczycieli spojrzało na nią krzywo, ale zaraz roześmiali się widząc, jak kręci piruety na trawie.

- Taaak – potwierdziła Cornelia.

- Jakoś nie widzę u Ciebie należytego entuzjazmu – Gab spojrzała  z troską na przyjaciółkę.

- Widzisz…- Corny westchnęła – rodzice chcą mnie zabrać ze sobą na wczasy, nawet nie wiem gdzie, a ja nie mam ochoty z nimi nigdzie jechać.

Rudowłosa pokiwała głową współczująco. Dobrze znała sytuację rodzinną swojej Tory. I chociaż ona miała mniej pieniędzy, to zdecydowanie wolała swoją mamę, która piekła jej ciasteczka, gdy była zmęczona i ukochanego tatę, który dla niej poświęciłby życie.

- Może pojedziemy gdzieś razem ? – zaproponowała szybko.

- Myślisz, że się zgodzą ? -  w oczach Corneli błysnęła nadzieja.

- Oczywiście. Moja mama na pewno  wiesz, że ma bardzo luźny stosunek do tych spraw. I sądzę, że Twoją przekona bez problemu.

Gab  rozpromieniła się widząc nieśmiały uśmiech na twarzy przyjaciółki. Miała cichą nadzieję, ze może teraz, w te wakacje, wszystko nareszcie wróci do normy. 

czwartek, 19 lipca 2012

Chapter IV

No więc tak....
Ten rozdział jest troszeczkę inny niz wszystkie, które ukazały się do tej pory. Pisany jest z perspektywy Corneli i w pewnym stopniu wyjaśnia jej zachowanie (czyt. depresję). Opisuje część sytuacji z Maćkiem, która sprawiła, że Corny jest taka jaka jest :) To oczywiście jeszcze nie koniec wyjaśnień, ale na razie chyba nowy rozdział nie będzie w stylu tego, tylko taki już...normalny xd. Bo ten rozdział....nie wiem, ale dla mnie jest on przepełniony emocjami i dość trudno było mi go pisać. Teraz jeszcze mam do was pewne pytanie - jak myślicie czy pisać tego bloga w 1 os. l.poj tzn z perspektywy np. Cory czy tak jak do tej pory w 3.os ? Jak myślicie ? Bo nie bardzo mogę sie zdecydować :D Dobra dość juz mojego ględzenia, czytajcie :D





Widzę cię…. jesteś tam, razem z nią…. Obejmujesz ją ramionami, spoglądasz jej w oczy…. Delikatnie odgarniasz włosy z twarzy. Widać, że ci się podoba, ale czy ją kochasz ? W takim razie dlaczego to robisz ?

Wiem, dlaczego ona się na to zgadza, dlaczego cie zachęca. Nienawidzi mnie. Jest zazdrosna. Co ja jej takiego zrobiłam ? Przecież byłyśmy przyjaciółkami. Znamy się od dzieciństwa, od zerówki nierozłączne. Co takiego zrobiłam, że teraz tak mnie obraża i rani ?

Widzę też tą, która została przy mnie. Która jest ze mną od zawsze i wiem, że zawsze będzie. Widzę jak rozgląda się po pomieszczeniu, najwyraźniej mnie szuka. Wtedy jej oczy spoczywają na obejmującej się parze. Ten widok sprawia, że rozszerza usta ze zdziwienia. W jej źrenicach błyskają iskierki  gniewu, sprawia on, że cała się trzęsie. Rusza w kierunku jego i jej, ale raptownie się zatrzymuje,  gdy dostrzega mnie. Stoję sama przy stole z napojami, w drżącej ręce trzymam kieliszek z drinkiem powitalnym. Obiecałam sobie, że nie będę piła, chciałam być trzeźwa, żeby pomóc mu, gdyby  przesadził  z alkoholem. Zawsze tak robił. A ja zawsze byłam tam dla niego.

A jednak… obietnice są po to, żeby je łamać czyż nie ?

Szybkim ruchem opróżniam kieliszek i ocieram usta ręką. Zawsze mówił, że alkohol pomaga, że odstresowuje,  ze dodaje siły, odwagi. A ja tak bardzo tego potrzebuję, żeby znieść widok jego i jej,  podobno moich najlepszych przyjaciół, a nawet kogoś więcej...którzy zdradzają mnie na oczach wszystkich obecnych.  Widzę, że Gabriela patrzy na mnie z niedowierzeniem.  Nie obchodzi mnie to. Mogę myśleć jedynie o jego rękach, wędrujących teraz po jej pośladkach.  Nie chcę tego widzieć, nie chcę wiedzieć co się stanie. A jednak nie mogę oderwać wzroku.  Ona mnie zauważa. Spogląda z wyższością, uśmiecha się drwiąco i przyciąga go do siebie. Składa na jego ustach namiętny pocałunek, ale jej oczy cały czas patrzą  w moje. Dostrzegam w nich satysfakcję i jaką dziwną radość, radość ze sprawiania mi bólu. Nie mogę już tego znieść. Chcę stąd odejść,  chcę skończyć  z cierpieniem.

Chcę skończyć  ze sobą.

Biorę ze stołu kolejnego drinka i szybko przechylam szklankę. Czuję, jak zimny płyn  dostaje się do mojego gardła, zaczyna mnie palić. Krztuszę się lekko,  ale to nic. Przepijam gorycz w ustach kolejnym napojem alkoholowym i  tym razem udaje mi się powstrzymać kaszel. Jestem z siebie dumna. Wódka zaczyna robić swoje. Nabieram odwagi  i wszystko wydaje mi się bardzo zabawne. Już nie przejmuję się parą ściskającą się w kącie. Teraz liczy się tylko dobra zabawa, taniec, muzyka  i kolejny kieliszek. Wchodzę na parkiet i zaczynam kręcić biodrami. To teraz takie łatwe, takie przyjemne !  Wiele osób patrzy się na mnie, w większości  płci męskiej. Oni patrzą z podziwem i pożądaniem. A dziewczyny ? One raczej są zdziwione moją otwartością i postępowaniem. Mam to gdzieś.  Potrząsam włosami  i uśmiecham się do sufitu.  Wtedy ktoś chwyta mnie za rękę.

To Gabriela. Jest wściekła. Krzyczy na mnie, że za dużo wypiłam, ze robię z siebie idiotkę. Żebym przestała, zeszła z parkietu i wytrzeźwiała. Ale dlaczego ? Przecież tak dobrze się bawię ! Dlaczego ona chce popsuć mi wieczór ?!

Wyrywał rękę  i wracam do tańca. Obejmuję moją przyjaciółkę i zmuszam do wspólnej zabawy.  Ona wzdycha ze złością, ale zostaje i razem ze mną kręci się w takt muzyki.  Widzę chłopaków ze starszej klasy, którzy  podchodzą bliżej nas. Jeden z nich łapie mnie za ramię i zaprasza do tańca. Ze śmiechem zarzucam mu ręce na szyję i razem poruszamy się wsłuchani w ostatni hit – Dyskoteka Gra.  On przyciąga mnie do siebie i pyta czy wyjdziemy na chwilkę na zewnątrz. Nie zgadzam się. Aż tak pijana nie jestem. Odpycham go od siebie i wracam do Gabrieli. Po drodze potykam się i prawie przewracam. Wydaje mi się to bardzo zabawne, więc chichoczę. Gabriela kręci głową, ale nic nie mówi.  Wtedy widzę JEGO. Już nie jest z nią w tym cholernym kącie. Wpatruje się we mnie ze złością.  Znam go dobrze. Wiem, że za tym gniewem kryje się smutek i rozżalenie. Wzruszam ramionami. To on zaczął. Ja nic nie zrobiłam.  Odwracam się do niego plecami i tańczę jak szalona z kolejnym chłopakiem. W pewnym momencie czuję jak ktoś mnie odpycha, a mój towarzysz leci na ziemię.  Dostrzegam  JEGO , jak toruje sobie drogę do drzwi. Po chwili wychodzi i zamyka je z trzaskiem.

Jestem lekko oszołomiona i nie wiem co mam robić. Gdy ktoś puka mnie w ramię, niechętnie się odwracam i staję twarzą w twarz z NIĄ.  Nie mam siły się kłócić, a ona znowu chce zmieszać mnie z błotem. Ale nie jestem sama. Po mojej prawej stronie staje Gabriela i to ona wymienia z NIĄ serię epitetów. Chyba wygrywa, bo tamta odchodzi  głośno tupiąc obcasami. Źle się czuję. Kręci mi się w głowie i wszystko mnie boli. Lekko się zataczam. Ostatnie co pamiętam z tamtej nocy to taksówka, którą razem z Gab wracam do domu.



Siedzę na swoim łóżku. Od tamtego wieczoru minęły dwa dni. Pierwszy z nich przecierpiałam zmagając się z bólem głowy, suchością w ustach i ogromnym wstydem, co Gabriela nazywała po prostu kacem. Pomogła aspiryna i woda, a także jakiś obrzydliwy kleik, który przygotowała Gab. Szczęście, ze moich rodziców nie było wtedy w domu.

Dzwonek do drzwi.  Zastanawiam się kto to. Schodzę na dół, otwieram i widzę JEGO. Wspomnienia minionego wieczoru wracają ze zdwojoną siłą. Chcę zamknąć, ale on mi nie pozwala. Siłą wprasza się do środka. Przez kilka minut po prostu na siebie patrzymy, w ciszy. Słychać jedynie tykanie zegara. Wtedy on wyciąga swoją rękę, próbuje dotknąć mojego policzka. Odsuwam się szybko, jakby jego dotyk mógł mnie poparzyć. Widzę ból w jego oczach, ból i smutek. Nie żałuję go. Wiem, że  w moich może dostrzec to samo.

Przeprasza, twierdzi, że żałuje. Mówi, że to nie on, to alkohol. Że zależy mu tylko na mnie, na nikim innym. Patrzę na niego obojętnie. Nie wierzę w ani jedno słowo, nie obchodzi mnie jego tłumaczenie. Chcę tylko, żeby już wyszedł.

-  Kocham cię. Ciebie i tylko Ciebie. Błagam wybacz mi.

Jestem zszokowana. Jeszcze nigdy nie wypowiedział tych słów. Nie wiem co odpowiedzieć, co zrobić. Wbijam wzrok w podłogę, myślę intensywnie.

Wtedy przed oczami  staje mi obraz jego i jej, jego rąk na jej pośladkach, jego ust na jej ustach.

I już wiem, że nic nigdy nie będzie tak samo.

Mogę wybaczyć, ale nie zapomnieć.

Mogę z nim być, ale nie  całą sobą.

 Mogę kłamać, że jest dobrze, ale nigdy nie będzie to prawdą.

Mogę go całować, ale nie będę czerpać z tego przyjemności.

Mogę go obejmować, ale nie będę myślała wtedy o sobie, będę wspominała ją.

Mogę go kochać, ale nie mogę z nim być.

Już nie.



- Ja Ciebie też – szepczę cicho. Na jego twarzy pojawia się uśmiech, zbliża się do mnie, chce mnie pocałować. Ale ja się odsuwam.

- I wybaczam Ci. Ale nie mogę… to już nie będzie to samo, Maciek.  Ja… nie mogę już  z Tobą być.  Wybacz mi, ale ja po prostu nie potrafię. Zawsze będę pamiętać Ciebie i ją… zawsze już będę o tym myśleć. Nie dam rady  w ten sposób. Nie chcę tak żyć. A ty… znajdziesz sobie jeszcze kogoś, kogo pokochasz i kto będzie kochał Cię tak samo.

W  jego oczach  zobaczyłam wściekłość, jego ręka uniosła się i zaczęła zmierzać w kierunku mojej twarzy. Byłam przerażona, szybko się odsunęłam. Ale on w porę się opamiętał.  Odwrócił się na pięcie, trzasnął drzwiami i wyszedł.

Widziałam go jeszcze tylko 2 razy.

I dwa razy prosił mnie o to samo.

- Wróć do mnie. Zmienię się.

Byłam nieugięta.  To, że zamierzał mnie uderzyć przeważyło szalę.

A potem już nie przyszedł.

Myślałam, że się uwolniłam, że on już to przebolał.

Tak bardzo się myliłam.

sobota, 14 lipca 2012

- You promise ? - I promise !

Moje Directioners !

Wiem, jestem okropna. OKROPNA ! Tak bardzo was przepraszam :( Miałam pisać częściej a tu co ? Znowu nawaliłam. Po prostu miałam wrażenie, że nikt tego nie czyta, ze nikomu nie zależy...ale wczoraj przeczytałam pewien komentarz (dziękuję Ci Dusia xDD !), który mnie zmotywował. A więc dzisiaj macie kolejny rozdział. Co prawda nie wyszedł on najlepiej i nadal nie występują w nim nasi kochani chłopcy, ale wyjaśnia w pewnym stopniu stan, w jakim znajduje sie Cornelia. No to by było na tyle. ENJOY !!!
______________________________________________________________________________________

Cornelia szybkim krokiem weszła do domu i zdjęła bluzę. Był czerwiec , a mimo to wciąż zdarzały się dni chłodne. Dziewczyna od razu zasiadła przed komputerem i pogrążyła się w świecie internetowych plotek. Czytała wszystko co jej wpadło w ręce, od historii o wyczynach podstarzałego Hugh , właściciela Playboya i jego króliczkach , aż po pełne  oburzenie komentarze Polaków dotyczące hymnu Euro 2012. Zaciekawiona dziewczyna włączyła piosenkę , a już po chwili na jej twarzy pojawił się wyraz niedowierzania.

„Jaja sobie robią ? To przecież niemożliwe , żeby to…coś było naszą reprezentacyjną piosenką !”

Zaraz jednak wzruszyła ramionami i ponownie przywdziała maskę obojętności.

„To mnie nie powinno obchodzić. Co za różnica.” 

Szybko wróciła do przeglądania serwisów plotkarskich. Tym razem na ekran trafiły Gwiazdunie.pl . Corny nie lubiła tej strony i uważała ją za typowy internetowy szmatławiec , który kłamie tylko po to , aby uzyskać rozgłos i zarobić większe pieniądze , bo ¾ informacji , które podawał, było bujdą.

Teraz jednak uczucia „dawnej ” Corneli Flasz przestały się liczyć. Ta „nowa” robiła wszystko , by je w sobie stłumić. Nie mogła dać im wygrać. Bo gdy to robiła zawsze czuła przejmujący ból , po którym przychodziła pustka. I tak kończyła skulona na łóżku , niezdolna do niczego oprócz łykania tabletek uspokajających.

W szkole była w stanie udawać , ale wszyscy zauważyli , że to nie dawna ona.

Nie , żeby się dziwili. Każdy uważał , że po tym co przeszła ma prawo , a nawet powinna być smutna i przygaszona. No , a przynajmniej ci , którzy mieli jeszcze w sobie ludzkie uczucia , a nie tylko kalkulator do obliczania kolejnych zer na koncie.

Tym razem dziewczyna natrafiła na dość ciekawy artykuł , który swoim wielkim tytułem bił po oczach :

ONE DIRECTION W POLSCE !!! KONCERT POTWIERDZONY !!!

Mamy nowe informacje...





Cornelia weszła na stronę starając się za bardzo nie ekscytować. Długi czas praktyki dał rezultaty i już po chwili mogła spokojnie , z pełną obojętnością czytać notkę.



Gwiazdunie niedawno otrzymały bardzo ciekawe informacje , które na pewno zachwycą wszystkich fanów One Direction. Otóż manager zespołu potwierdził na twitterze , że 1D dadzą w Polsce koncert w ramach światowej trasy „Up All Night” ! Polska będzie jednym z pierwszych krajów  ,do których zawitają chłopcy.

Dla przypomnienia koncert odbędzie się 7 czerwca w Warszawie.



Poniżej znajdowało się zdjęcie wszystkich chłopaków szczerzących zęby do obiektywu , na plakacie promującym trasę , a jeszcze niżej :



Lubicie One Direction ? Pójdziecie na koncert ?





Corny zerknęła jeszcze na komentarze , których było mnóstwo. Większość dziewczyn wprost szalała z zachwytu , inne pisały , że nie znają zespołu ,a jeszcze inne (jak przypuszczała Corny , fanki Justina Biebera ) odgrażały się albo płakały , że to nie ich idol przybędzie do Polski.



Gabriela nie mogąc się powstrzymać wysłała linka Gabrieli. Po chwili otrzymała odpowiedź , na którą była  skacząca dziewczynka z obłąkanym uśmiechem , która co chwilę piszczała „1D ! 1D !” i trzymała plakat zespołu. Po chwili z chmurki zleciał do niej na parasolu kształt , który po chwili przeobraził się w Zayn’a Malika. Podszedł on do dziewczyny , czule ją uścisnął i pocałował…

W oczach Corneli rozbłysły łzy. Złapała się za brzuch i siłą zmusiła , żeby odwrócić wzrok. Boże , jacy oni byli podobni ! Dopiero teraz zauważyła , jak bardzo Zayn Malik przypomina Maćka.

„Jezu. Nie…”

Runęła na łóżko , zginając się wpół z głośnym szlochem targającym krtanią. Już po chwili poduszka była mokra , a ona nadal nie mogła powstrzymać łez. Nie zwracała uwagi na nic , nawet na bulgoczące dźwięki , wydawane przez komunikator , który przesyłał wiadomości od Gabrieli :

-          Tory , czemu nie odpisujesz ? Coś się stało ?

-          Wiesz strasznie się cieszę , dlatego ci to przesłałam

-          Boże Tory , przepraszam ! Dopiero teraz zauważyła , jak bardzo oni są podobni! Tor , słuchaj , jesteś tam ?

-          Tory , błagam pogadaj ze mną ! Nie obrażaj się , ja nie chciałam ! Nie zdawałam sobie sprawy…

-          Wiem , marne tłumaczenie , ale dopiero co wróciłaś do nas i jeśli przeze mnie z powrotem się w sobie zamkniesz…

-          Nie powinnam tego pisać. Przepraszam.

-          To nie tak , że to było złe czy coś…

-          Znaczy to było złe. Zmieniałaś się…

-          Jezu , znowu się zapędziłam. Nie czytaj tego ostatniego , ja nie to miałam na myśli.

-          Odpiszesz mi wreszcie ?!

-          Dobra , jak chcesz. Idę do ciebie !



Cornelia po ostatnim bulgoczącym dźwięku odczuła nagle straszną wściekłość. Wyrwała kabel z laptopa i cisnęła nim przez pokój. To samo zrobiła z myszką. Nadal głośno płacząc zaczęła zrzucać rzeczy z biurka. Dostrzegła album ze zdjęciami. Jej i przyjaciół , z zeszłego roku. Kiedy jeszcze wszystko było w porządku. Kiedy Sylwia była inna. Kiedy wszystko się układało , a życie było takie proste ! Kiedy Maciek…

Album przeleciał przez pokój szybciej , bo rzucony ze zdwojona siłą. Już miał trafić w drzwi , gdy te nagle się uchyliły. Gabriela miała tylko ułamek sekundy , by uniknąć zderzenia.

Cornelia wytrzeszczyła oczy przerażona i już chciała biec w stronę Gab , gdy ta w porę zrobiła przysiad i zakryła głowę rękoma. Książka przeleciała nad nią nie czyniąc jej żadnej krzywdy , za to strąciła stojący w przedpokoju  antyczny wazon , który rozbił się na miliony kawałeczków.

-          Tor…- Gabriela opuściła ręce , podniosła wzrok i rozejrzała się po pokoju – Boże. Mama cię zabije !   

-          Nawet nie zauważy – odpowiedziała tamta pogardliwie. Jednak Gab znała ja długo i słyszała smutek , wpleciony pomiędzy sarkazm – a jeśli tak to cóż…kupi sobie nowy.

Gabriela zachichotała nerwowo i odwróciła się. Bała się spojrzeć na przyjaciółkę. W końcu zebrała się w sobie i zaczęła :

-          Tor tak bardzo mi przykro. Głupio się zachowałam…nie pomyślałam , że…

-          Że są tacy podobni ?

-          Tak… o tym też …ale chodzi mi o ten pocałunek…

-          Wystarczy – Corny uniosła drżącą rękę – okay , nie ma sprawy.

-          Nie , Tory , ty nie rozumiesz ! Właśnie , że jest sprawa. Od dwóch miesięcy siedziałaś sama w domu , nie chodziłaś do szkoły , na imprezy , nie przyjmowałaś nikogo , nawet mnie ! A teraz , kiedy już wróciłaś , zachowujesz się jak zombie. Nadal się  z nikim nie spotykasz , unikasz ludzi jak ognia ! Nie chcesz rozmawiać nawet ze mną. W szkole udajesz w miarę wyleczoną i spokojną , ale widzę co się z tobą dzieje , gdy ktoś chociaż wypowie jego imię , gdy wspomni o jego ulubionym kolorze…

-          Jezu Gabriela ! Powiedziałam wystarczy ! – Cornelia znowu była bliska łez. Teraz jednak targał nią również gniew.

-          Nie , nie wystarczy ! Musisz zmierzyć się z prawdą Cornelia , nie możesz tak dalej żyć ! Jego tu nie ma , już nie będziecie razem , choćbyś nie wiem jak bardzo chciała ! A wcześniej to on zachował się jak świnia , wybrał ją…

-          Przestań ! – Cornelia zatkała uszy rękami – Przestań ! Przestań go obrażać ! Przestań mówić o nim źle ! Przestań w ogóle o nim mówić ! Nie widzisz co mi robisz ?!

-          Próbuję ci pomóc !

-          Ale ja nie chcę twojej pomocy ! Nie potrzebuję niczyjej pomocy ! Dam sobie radę sama…

-          No już widzę ,  jak sobie dajesz – zadrwiła Gabriela.

-          Daję – upierała się Cornelia , chociaż łzy spływały jej po policzkach jedna za drugą – tak daję , tak daję…ta-aak…d-daję…- wstrząsnął nią szloch. Gabriela nie wiele myśląc podeszła do niej i przytuliła cicho mrucząc :

-          Już dobrze kochana , już dobrze…wszystko się ułoży zobaczysz…będzie dobrze…obiecuję…Poznasz kogoś nowego…

-          Nie chcę poznawać nikogo nowego ! Chcę…

-          Będziesz jeszcze szczęśliwa Tory. Wyzwolisz się z tego cholernego , zaklętego kręgu! Przysięgam ci to.

-          Obiecujesz ? – zapłakane niebieskie oczy spojrzały w zielone , błyszczące z determinacji.

-          Obiecuję. 

czwartek, 28 czerwca 2012

Kochane Directioners !

Bardzo, ale to bardzo was przepraszam za zaniedbanie bloga. Nie olałam go, bo mi się nie chciało pisać, ale z powodu zakończenia roku - chciałam mieć średnią 5.0 i musiałam poprawic niektóre oceny. ALE UDAŁO SIĘ i oficjalnie jutro zakończę edukację z w klasie 1 liceum, z wymarzoną średnią :) Dziękuję, że jeszcze ktoś tu zagląda i czeka, czy pojawi się coś nowego. Jak na razie nie planuję wyjazdu, przynajmniej nie w najbliższej przyszłości, więc rozdziały powinny pojawiać się częściej. Wiem, że sie niecierpliwicie i zastanawiacie : "gdzie one direction ?" ale proszę jeszcze poczekajcie :) Jak widzicie dziewczyny wybierają sie na koncert naszych kochanych wariatów i zdradzę wam, ze tam właśnie się poznają :) Dzisiejszy rozdział troche krótki i trochę nudny, ale obiecuje, że następne będą tylko lepsze !


sobota, 26 maja 2012

Chapter II. How could you kiss that police officer ??

Cześć kochane !
No więc byłam nieco zdziwiona , jak pod ostatnim postem pojawiło się tyle komentarzy (dla mnie to bardzo dużo ! ) ale bardziej mnie zdziwiło , ze pojawiały sie co minutę ! W końcu się dziewczyny przyznały , że sie zgadały na fejsie i oceniały mojego bloga , za co im serdecznie dziękuje ! No cóż oto nowa notka. Nie wiem , jak wam sie spodoba , mam nadzieję , że napiszecie co było ok ,a  co nie :)
Enjoy ! __________________________________________________________________________________


„Więzienie.
Ludzie nie przesadzają , gdy mówią , że szkoła to więzienie.”
Cornelia spuściła głowę i zakryła twarz włosami. Miała dość wszystkiego z właśnie odbywającą się lekcja polskiego na czele.
„Ile.Można.Gadać.O Tym. Cholernym. Wierszu. Miłosnym!”
miłosnym
Cornelia poczuła ostry ból , jak zawsze , gdy ktoś , w tym ona sama , wspomniał coś o...
„Nie !”
„Nie wolno mi o tym myśleć , nie wolno bo to wiąże się z Maćkiem , a to sprawia ból...”
Za późno.
Fala myśli zalała ją , jakby była marnym wybrzeżem podczas tsunami. Jej chłopak...nie jej były chłopak....
Wyjścia na lody.
Kino.
Śmiech.
Jego dłonie bawiące się jej włosami.
Sekretne uśmiechy.
Czułe słówka , liściki.
Jego usta na jej ustach...
-         Cornelio? Cornelio !
-         Tory – syknęła Gabriela – Tory , pani Mumia....
-         Mówię do Ciebie , Cornelio Flasz !
-         Najmocniej przepraszam , pani Pióro – Cornelia starała się udawać skruszoną – bardzo przepraszam , ale na chwilkę odpłynęłam myślami...
Twarz nauczycielki złagodniała. Jej serce , zachwycające się romantyczną poezją , rozumiało przez co przechodzi młoda uczennica. Nawet ta, zwykle dość zasadnicza kobieta była pogrążona w smutku , z powodu ostatnich wydarzeń.
-         No tak. Pływać to TY umiesz. Widać po twojej figurze – syknęła Sylwia.
Na jej nieszczęście pani Pióro miała dobry słuch. I nie tolerowała słownych potyczek.
-         Sylwia Dąbrowa – powiedziała ostro – karna praca domowa. Wypracowanie na 1000 słów na temat „Jakie powinny być poprawne stosunki między koleżankami z klasy”
-         Ale…proszę pani ja … - Dziewczyna gorączkowo próbowała znaleźć argumenty na swoja obronę.
-         Żadnych ale. To cię nauczy szacunku dla innych ludzi !
Sylwia głęboko się zaczerwieniła , ale gdy tylko nauczycielka odwróciła głowę , zarzuciła włosami i wygięła usta w pogardliwym uśmieszku.
Pani Pióro była jednym z niewielu nauczycieli w Prywatnym Elitarnym Liceum Ogólnokształcącym imienia Wisławy Szymborskiej , która nie dała się przekupić niewinnemu wyglądowi Sylwii. Wyznawała bardzo prostą zasadę : „nie oceniaj książki po okładce” , która jak do tej pory nigdy jej nie zawiodła.
-         Ja więc mówiłam , Johan Wolfgang Goethe napisał „Cierpienia młodego Wertera ” natchniony nieodwzajemnioną miłością...
-         Pani profesor…przecież mówiliśmy o wierszu Adama Mickiewicza „To lubię” – słodziutko przypomniała Sylwia.
Cornelia spojrzała na nią z odrazą. Ta dziewczyna nigdy nie wiedziała kiedy przestać. Nie potrafiła zrozumieć , że są osoby , które nie nabierają się na jej gierki i nie imponuje im ile zer liczy pensja jej ojca. Cornelia nie potrafiła jej do końca rozgryźć. Była śliczna to fakt. Długie , falowane blond włosy , wielkie niebieskie oczy , mały nosek , pełne różowe usta. Istna słodycz. Szkoda tylko , że charakter daleko odbiegał od wyobrażeń o Śpiącej Królewnie.
„Przecież nie zawsze taka była” pomyślała Cornelia ze smutkiem. Wspominała dawne czasy , gdy przyjaźniła się z Sylwią. Razem z nią i Gabrielą tworzyły niezastąpione trio , które musiało pojawić się na imprezie , aby ta była udana. Popularne w całej szkole , śliczne , pewne siebie. To z nimi chciały przyjaźnić się wszystkie dziewczyny , to za nimi szaleli wszyscy chłopcy. To je naśladowały młodsze uczennice , to one miały najmodniejsze ubrania i wyznaczały trendy.
Ale nie to było najważniejsze. Dla Corny nie liczyła się popularność. Owszem , miło jej było , gdy widziała młodszą koleżankę w podobnym zestawie , który miała na sobie kilka dni wcześniej , lubiła chodzić na imprezy , chętnie rozmawiała z każdym , kto poprosił ją o chwilę uwagi. Ale najpiękniejsze było uczucie , że są na świecie dwie osoby , które kochają ją nade wszystko i są na wszystko gotowe byle tylko ją chronić. Były jak trzej muszkieterowie. Jedna za wszystkie , wszystkie za jedną. Były prawdziwymi przyjaciółkami. Do czasu.
„Wszystkie się zmieniłyśmy” Corny delikatnie przygryzła wargę i westchnęła. Często wracała myślami do przeszłości i mimo bólu , jaki zadała i nadal zadawała jej Sylwia , żałowała utraconej przyjaźni.
-         Otwórzcie proszę podręczniki na stronie 119...
-         Tory…
Cornelia spojrzała na Gabrielę. Wiedziała , że ta próbuje jej pomóc i wiedziała , że ona tę pomoc odrzuca. Ale po prostu nie była jeszcze gotowa.
-         Wszystko w porządku , Gab – zapewniła szybko – czuję się dobrze,]
Sama usłyszała jak żałośnie i kłamliwie zabrzmiały jej słowa . Było jasne , że Gabriela jej nie wierzy , ale nie drążyła dalej tematu. Pokiwała tylko głową i skupiła się na lekcji.

                                           * * *

  Do końca dnia w szkole nie wydarzyło się nic ciekawego. Punktualnie o 15.00 Corny i Gab wyszły ze szkoły i skierowały się w stronę przystanku autobusowego.
-         Tory , wiesz , że niedługo wypadają moje urodziny , prawda ?
-         Oczywiście – Cornelia spojrzała na przyjaciółkę ze zdziwieniem – przecież tego dnia zawsze spotykamy się u Ciebie i robimy sobie babski wieczór ,a w weekend wybieramy się na jakąś imprezę.
-         Tak było do tej pory – Gabriela wyraźnie czuła się nieswojo – ale wiesz teraz…po tym wszystkim…
Cory ledwo zauważalnie się spięła. Pokiwała głową.
-         Jeśli nie chcesz , to zrozumiałe. Wiem , ile Maciek dla Ciebie znaczy…
-         Nie o to chodzi ! – gwałtownie zaprzeczyła Gabriela – myślałam , że Ty nie masz na to ochoty !
„I masz całkowitą rację !” westchnęła w myślach panna Flasz , a na głos powiedziała zdziwionym tonem :
-         No coś ty ! To nasza tradycja ! Oczywiście , że mam na to ochotę !
-         Ale teraz nie będzie tak samo.
Gabriela zamyśliła się. Obie wiedziały , że oczywiście , nie będzie tak samo. Nie będzie  z nimi Sylwii.
-         Biorąc pod uwagę okoliczności i pewne zmiany , którym ulega każdy z nas – jedni na lepsze , inni na gorsze – uważam , że to w sumie najlepsze co może nas spotkać – mruknęła Cornelia.
-         Nie myślałaś o tym , żeby ją zaprosić ?
-         Ja ? Przecież to Twoje urodziny !
-         Chodzi mi o to czy…czy chcesz.
-         Szczerze , Gab ? Naprawdę byś ją zaprosiła ?!
-         Nie , raczej nie … - zmieszała się Gabriela – ale , czy nie chcesz się z nią pogodzić ?
-          Nie , nie chcę. Mam dość Sylwii. Po tym wszystkim co zrobiła… Gabrielo przecież ona zrujnowała mi życie ! Wiem , że to brzmi , jak tekst z kiepskiego melodramatu , ale taka jest prawda i ty dobrze o tym wiesz !
-         Wiem Tory…uspokój się , tak tylko zapytałam. W sumie to w tym roku mam inne plany – Gabriela starała się załagodzić sytuację. Miała nadzieję , że ta nagła zmiana zainteresuje przyjaciółkę.
Nie myliła się. Corny odwróciła głowę w jej stronę , a w jej oczach przez chwilę pojawił się błysk zainteresowania/
-         Oooo…a więc słucham.
Wtedy Gabriela dała upust swojemu szczęściu i na cały głos krzyknęła :
-         ONE DIRECTION DAJĄ KONCERT ! W MOJE URODZINY !
Cornelię zatkało. Po części dlatego , że jej przyjaciółka miała naprawdę bardzo silny i donośny głos ,a gdy piszczała tak jak przed chwilą…
Gdy wreszcie zaczęła słyszeć na lewe ucho uśmiechnęła się szczerze i powiedziała :
-         To świetnie ! Rozumiem , że się wybierasz ?
-         MY się wybieraMY – poprawiła ją Gabriela
Cornelia na chwilę ponownie zaniemówiła , a potem od razu dobry nastrój prysł , jak bańka mydlana. Jej uczucia znów zdominował smutek i poczucie winy , dlatego pokręciła głową i stwierdziła :
-         Ja nie idę.
-         Ale Tory…błagam cię. Sama nie pójdę , bo zacznę panikować.
-         Dlaczego ? wybacz , ale oni i tak cię nie zauważą. Tam będą MILIONY dziewczyn Gab , MILIONY.
-         Mam wejściówki VIP. Mam wejściówki na próbę. Mam wejściówki po koncercie !
Cornelia otworzyła oczy ze zdumienia. No , to zmieniało postać rzeczy.
Po raz pierwszy od dawna poczuła coś na kształt podekscytowania. Lubiła ten zespół , Ci faceci mieli piękne głosy i bardzo nastrojowe piosenki. Uświadomiła sobie , że chciałaby ich spotkać , zadać kilka pytań…
Po raz pierwszy twarda skorupa , w której zamknęła się od czasu tamtych wydarzeń zaczęła powoli pękać.
-         Tory proszę – Gab zrobiła smutne oczy – prooooooooooooszę....wiem , że chcesz. Jeśli nie zrobisz tego dla siebie – dodała widząc , że przyjaciółka chce zaprzeczyć – to zrób to dla mnie, To moje urodziny Tor ! To moje uuuuurrrrrooooooodzzzzziiiiiiiiiinnnnyyyy…
-         Nie ! – Cornelia zatkała sobie uszy rękami – nie , Gab , ani się waż !
Niezrażona koleżanka uśmiechnęła się z satysfakcją i głośno śpiewała dalej. Przechodnie zaczęli się na nie oglądać. Jedni się śmiali , inni pukali  w głowy. Cóż widok jednej nastolatki wydzierającej się w niebogłosy i drugiej wyraźnie zawstydzonej , zatykającej uszy rekami , nie jest codziennością.
-         Dobra – jęknęła Cornelia , widząc jak jeden z przechadzających się po ulicy strażników miejskich zaczyna kierować się w ich stronę – dobra ,Gab zgadzam się !
-         Serio ?! Naprawdę , naprawdę ?! Przysięgniesz na mały palec ?
-         Tak , Gabriela , a teraz szybko , musimy stąd uciekać zanim ten pan tu dotrze !
-         Jaki pan ? – Gabriela zdziwiona rozejrzała się dokoła.
-         Ten w mundurze. No chodź !
Nie zdążyły. W połowie drogi przed nimi stanął drugi strażnik miejski.
-         Panienki z Kielc ? – zapytał nieufnie
-         Tak…my…ee…mieszkamy tu – wydukała Gabriela. Cornelia opuściła głowę i niemo modliła się o ratunek.
-         No cóż…chyba należy się wam kara za zakłócanie porządku – spojrzał na nie surowo.
-         Serio ? – zdziwiła się Gab , ale widząc ostre spojrzenie policjanta , spokorniała i zaczęła się tłumaczyć. Po kolejnych 10 minutach , kilku okrzykach radości , wyrzucaniu rąk w górę , prawie objęła zaskoczonego milicjanta i dokończyła - …ja się po prostu cieszyłam , wie pan jak to jest…naprawdę da mi pan mandat ?
-         Nie – uśmiechnął się mundurowy – pod warunkiem , że złoży mi pani pisemne oświadczenie , że już nigdy nie zaśpiewa pani publicznie. A przynajmniej nie na mojej służbie ! 
W nagrodę otrzymał donośny , przenikliwy wrzask , a po chwili poczuł , jak coś mocno go ściska i zostawia mokry ślad na jego policzku.
Cornelia schowała twarz w dłoniach i odciągnęła Gabrielę , zanim strażnik doszedł do siebie. Wepchnęła przyjaciółkę do pierwszego lepszego autobusu , który akurat podjechał i jęknęła :
-         Gabrielo , zwariowałaś ? Jak mogłaś pocałować tego policjanta ?!
-         To nie policjant , Tory , to strażnik miejski. A to duża różnica – Gabriela uśmiechnęła się marzycielsko i zamknęła oczy.